Leonard Kubanek budownictwem zajmuje się od 20 lat i zna wszystkie jego oblicza. Pracował po stronie projektanta, generalnego wykonawcy, agenta i obecnie dewelopera. Dzięki tak bogatym doświadczeniom, na każdym etapie procesu inwestycyjnego czuje się, jak ryba w wodzie.
W Prologis Leonard jest liderem i dyrektorem działu Project Management.
Swoja karierę zawodową zaczynał jako specjalista od systemów CAD / CAM w Ewatroniks w Gliwicach. Potem pracował w firmie SMI Metal Bau w Niemczech. W kolejnych latach był kierownikiem projektu w pracowni projektowej Mexem i inspektorem nadzoru konstrukcji stalowych przy budowie Huty Szkła w Dąbrowie Górniczej. Doświadczenie zdobywał również w firmie zajmującej się generalnym wykonawstwem CFE, był dyrektorem działu industrial w firmie Tebodin, a potem w CBRE.
Niełatwo znaleźć go w mediach społecznościowych. Nie lubi „klikania” i papierologii, za to sprawdza się w akcji – rozmawia z ludźmi, rozwiązuje problemy, tworzy nowe projekty i buduje. Uwielbia wyzwania. – Gdy siadamy do stołu z klientem, a na środku leży biała kartka, to wiem, że właśnie zaczynamy tworzyć coś wyjątkowego. A gdy po kilku albo kilkunastu miesiącach oddajemy budynek do użytku, to możemy się uśmiechnąć i podać sobie ręce, bo obydwie strony wiedzą, że właśnie o to nam chodziło – opowiada Leonard.
Uwielbia też negocjacje. – To jest jak gra. Lubię osiągać zamierzony efekt, ale nie za wszelką cenę. O wiele bardziej satysfakcjonuje mnie, gdy spotykamy się w połowie drogi albo w każdym innym momencie, który zadowala obydwie strony. Jestem szczery i to w biznesie sprawdza się o wiele lepiej, niż forsowanie swojej koncepcji na siłę – dodaje. Koledzy mówią o nim, że jest się w stanie dogadać z każdym i na każdy temat. Jak to możliwe? - Żywiołowy temperament, ale otwarta głowa i duży szacunek do ludzi oraz do tego, że mogą mieć odmienne zdanie. Gdyby jeszcze raz miał wybierać sobie zawód, możliwe, że zostałby mediatorem…
Jest szefem, ale w pracy od podwładnych woli kolegów, bo jak twierdzi, na szacunek trzeba sobie zapracować. Jest wyjątkowym liderem. Wyznaje zasadę: wsparcie, a nie dyktatura. – Nie działamy tak, jak ja chcę, ale tak, jak my chcemy. Nie jestem omnibusem i nie chcę nim być. Zawsze mnie cieszy, jeśli mogę dowiedzieć czegoś nowego się od moich współpracowników. Nie boję się też konstruktywnej krytyki, a nawet jej wymagam – mówi Leonard.
W codziennej pracy ufa specjalistom w swoim fachu. Legendarne jest już powiedzenie Leonarda, który na pytanie projektantów o stylistykę budynku odpowiada: „gdybym umiał narysować kółko od ręki, to byłbym architektem”.
Przewrotnie twierdzi też, że jego kluczem do sukcesu jest… dezorientacja. Wyjaśnia jednak o co mu chodzi. – Proces budowlany jest bardzo dynamiczny, tutaj ciągle coś się zmienia i trudno jest z góry zaplanować wszystko od A do Z. Ja lubię działać w chaosie, świetnie się w nim odnajduję i ta umiejętność bardzo pomaga mi na budowie. Niewiele rzeczy jest w stanie mnie zaskoczyć, bo gdzieś z tyłu głowy po prostu się ich spodziewam. Moim pracownikom często powtarzam, że tutaj nie ma łatwych tematów, bo gdyby były, to bylibyśmy niepotrzebni. I nie twierdzę, że my w Prologis mamy gotową receptę na wszystko, ale na pewno znajdujemy odpowiedzi i rozwiązujemy problemy naszych klientów.
Dzień Leonarda zaczyna się nawet o godzinie 4. rano. Żyje szybko, często jest w drodze. I chociaż praca jest jedną z najważniejszych części jego życia, to wieczory zawsze stara się spędzać w domu – z żoną i z dziećmi. Są najważniejsi. Ciekawostką jest też, że Leonard pochodzi z rodziny budowlańców – w branży pracowali jego mama, tata, wujowie i dziadek. Jednak, jak podkreśla, przy niedzielnym obiedzie albo wigilijnym stole nigdy nie rozmawia się o pracy.
Co ceni? – Pracę zespołową. Może dlatego, że już od podstawówki trenuje koszykówkę. Jest związany z Bielsko-Białą oraz klubem Hustlerzy Andrychów. Gra na pozycji silny skrzydłowy, a koledzy, żartując, czasem porównują go do Charlesa Barkleya. – Podobnie, jak on, jestem zdeterminowany i do wszystkiego dochodzę ciężką pracą – porównanie komentuje Leonard.